Mój mąż ostatnio się rozchorował. Bolało go gardło i miał trudności z przełykaniem. Kiedyś na pielgrzymce do Częstochowy, gdzie śpiewałam po drodze pieśni nadwyrężyłam sobie gardło i wtedy Pani gospodarz u której nocowaliśmy zaproponowała mi ciepły kisiel, by ulżyć trochę moim strunom głosowym. Poczułam ulgę i zapamiętałam ten słodki sposób na bolące gardło. Zaproponowałam więc Piotrkowi, że zrobię mu kisiel. Ucieszył się. Był jednak bardzo zdziwiony, że jest on z kawałkami owoców, a nie "z torebki". A ja już dawno zapomniałam jaki jest smak kisielu sklepowego, bo od ponad 5 lat serwuję tylko kisiel domowy w przeróżnych smakach. Spróbujcie i Wy, bo to wcale nie jest trudne.
Dla kogo:
Dla kogo:
- dla lubiących domowe desery
- dla mających garść truskawek
- dla wszystkich, którzy konserwantom mówią "Nie" :)